No ale wracamy do galarety z ryby - pamiętacie pierwszą próbę Taty :) Już wtedy Tata obmyślił plan na podrasowanie przepisu, tak żeby galareta wyglądała jak galareta ;] (bo pierwsza wersja przypina bardziej ciasto niż galaretę).
Potrzebujemy:
- 2 filety mrożone dorsza bałtyckiego
- 1 marchewka obrana ze skórki, pokrojona w kosteczkę
- 2 garście zielonego groszku mrożonego
- 1,5 łyżeczki ziół prowansalskich
- 4 łyżki siemienia lnianego (całe ziarenka)
Rybki rozmrażamy przez noc w lodówce i kroimy w kostkę.
Do garnuszka wrzucamy pokrojone dorsze, marchewkę, groszek i zioła prowansalskie. Zalewamy wszystko 2 szklankami wody, zagotowujemy i gotujemy 10 min. Po 10 min. dodajemy ziarenka siemienia lnianego i gotujemy jeszcze 10 min. na bardzo małym ogniu, co jakiś czas mieszamy.
Tak przygotowaną galaretę przelewamy do pojemniczka przelanego zimną wodą, odstawiamy do wystygnięcia, a potem przechowujemy w lodówce. Tym sposobem mamy obiad na kilka dni :) Galaretę można serwować czworonogowi z ulubioną kaszą, makaronem, lub ziemniakami, albo samą bez dodatków :)
to galareta zaraz po ugotowaniu |
a tu jeszcze nie zastygnięta porcja galarety w mojej miseczce :) no cóż przyznam się że musiałem skosztować zanim jeszcze galareta wylądowała w lodówce :) |
smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz