niedziela, 5 stycznia 2014

:) Samce w kuchni czyli Tata gotuje dla mnie :) Galareta rybna bez żelatyny wersja 2 podrasowana :)

Mój ostatni rybny posiłek :) i to jaki w postaci galarety :) Ostatni, ponieważ rodzice eliminują z mojej diety ryby. No cóż, rybki lubiłem :) i to bardzo, ale znając rodziców zrekompensują mi rybki czymś innym pysznym :) tak jak to było w przypadku mięsa. Kiedyś go jadłem i lubiłem, teraz nawet za nim nie tęsknie ;]

No ale wracamy do galarety z ryby - pamiętacie pierwszą próbę Taty  :) Już wtedy Tata obmyślił plan na podrasowanie przepisu, tak żeby galareta wyglądała jak galareta  ;] (bo pierwsza wersja przypina bardziej ciasto niż galaretę).

Potrzebujemy:

- 2 filety mrożone dorsza bałtyckiego
- 1 marchewka obrana ze skórki, pokrojona w kosteczkę
- 2 garście zielonego groszku mrożonego
- 1,5 łyżeczki ziół prowansalskich
- 4 łyżki siemienia lnianego (całe ziarenka)

Rybki rozmrażamy przez noc w lodówce i kroimy w kostkę.
Do garnuszka wrzucamy pokrojone dorsze, marchewkę, groszek i zioła prowansalskie. Zalewamy wszystko 2 szklankami wody, zagotowujemy i gotujemy 10 min. Po 10 min. dodajemy ziarenka siemienia lnianego i gotujemy jeszcze 10 min. na bardzo małym ogniu, co jakiś czas mieszamy.
Tak przygotowaną galaretę przelewamy do pojemniczka przelanego zimną wodą, odstawiamy do wystygnięcia, a potem przechowujemy w lodówce. Tym sposobem mamy obiad na kilka dni :) Galaretę można serwować czworonogowi z ulubioną kaszą, makaronem, lub ziemniakami, albo samą bez dodatków :)

to galareta zaraz po ugotowaniu 




a tu jeszcze nie zastygnięta porcja galarety w mojej miseczce :) no cóż przyznam się że musiałem skosztować zanim jeszcze galareta wylądowała w lodówce :)



smacznego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz