W zeszły weekend, rodzice zarządzili akcję "pranie psa" ;] czyli dzień mojego kąpania ;]
Już kiedyś go relacjonowałem o
tutaj.
Akcja "pranie psa" to cały szereg działań wojennych ;] najpierw rodzice muszą mnie "zaprosić" [czytaj zwabić] do brodzika, potem namoczyć, potem wmasować szampon, potem spłukać - zaznaczę, że przy żadnej z tych czynności nie jestem grzecznym i spokojnym pieskiem ;]
Po tym mokrych "przyjemnościach", następuje wycieranie ręcznikiem, potem trochę przyjemniejsza kwestia, czyli mycie uszu i przecieranie oczu (co mnie relaksuje), no a na koniec zostaje to co najgorsze, czyli przycinanie pazurków ;]
Nie jest to tak naprawdę najgorsza część akcji "prania psa", bo za każdy obcięty pazur, dostaję coś pysznego do przegryzienia, no ale chyba jak większość czworonogów, nie lubię, wręcz nie znoszę obcinania paznokietków ;]
No i finał :) czyli to co lubię najbardziej :) bieganie po całym mieszaniu niczym parkourowiec ;] i ocieranie się o wszelkie koce, kocyki, poduchy, poduszki itp.
Poniżej moje zdjęcia już po wyczynach parkourowych ;]
|
lekko wycieńczony po wyczynach po-kąpielowych ... |
|
wycieńczony, wilgotny ... ale szczęśliwy ;] |
|
co? ... jeszcze raz mam iść się kąpać? |
|
chyba sobie żartujesz Tato ;p |
|
Mamo co tam masz? |
|
... no pokaż co masz ... |
|
... się zmęczyłem tym bieganiem ... |
|
... dzień "prania psa" jest taki męczący ... |
|
że co? ... że obiad zaraz będzie? |
|
... no to ja już będę spokojny ... grzecznie będę czekać na obiadek ... |
|
... czekam grzecznie ... |
|
... leżę i czekam ... |
|
... nudzi mnie to czekanie na obiad ... |
|
... trochę jeszcze powariuję ;p |
do zobaczenia w przyszłym tygodniu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz