No dobra, ale co gdy nie chcemy jeść żelatyny ... jest sposób i na to :) sprzedam wam przepis Taty na pyszną galaretę ze skrzydełek do której nie dodajemy ani grama żelatyny (a i tak się zsiądzie).
Potrzebujemy:
- skrzydełka (tu wszystko zależy od ilości galarety jaką chcemy otrzymać ale ok pół kilo to minimum)
- warzywa - tu według uznania ja już jadłem z marchewką i groszkiem, z marchewką i selerem wiadomo co kto lubi
- przyprawy - ziele angielskie (tak ze 2 ziarna) i liść laurowy (jeden duży), majeranek, tymianek może być koperek i pietruszka
W galarecie klucz to gotowanie mięska (o matko jak ono wtedy pachnie!!!!!). Zalewamy skrzydełka wodą (tak aby były ledwo przykryte) i gotujemy ok 25/30 minut.
Siekamy w międzyczasie warzywa, po 30 minutach wyciągamy skrzydełka i obieramy mięsko i skóry z kości (tu mała podpowiedź dla czworonożnych braci - żebrać ile wlezie może coś dadzą :p) Aha, fajnie by było gdyby ze skrzydełek dało się nam oddzielić też chrząstki. Oddzielone mięsko (skórki i chrząstki) wrzucamy do wody w której gotowaliśmy wcześniej skrzydełka, no i tu zaczynają się schody bo trzeba dodać trochę wody - powiem tak, lepiej mniej niż więcej żeby galareta się zsiadła (po 3 razach nabierzecie wprawy), dodajemy przyprawy i warzywa, gotujemy ok 10 min i gotowe :) Na końcu wyławiamy ziele angielskie i liść laurowy.
Nie przejmujcie się jak galareta od razu się nie zsiądzie, po kilku godzinach w lodówce powinna być ok, a gdyby nie ... no to macie i tak super rosołek na obiad dla psiaka :) a następnym razem dodajcie mniej wody :)
Oto efekt:
Galareta najpyszniej smakuje z dodatkiem łyżeczki otrębów owsianych lub pszennych (całkiem nieźle wchodzi mi też z zarodkami pszennymi).
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz